VW T1 z 2021 roku
W Volkswagenach T1, T2 i Garbusach jest coś takiego, że nawet tak zatwardziały antyfan tej niemieckiej marki jak ja pała do tych konstrukcji dużą sympatią. Miłość do T1 kosztuje coraz więcej i więcej, co musiało się skończyć w jeden sposób, wznowiono produkcję tego modelu. No prawie.
VW T1 z lat 1955 – 1967 to kwintesencja zarówno małego woła roboczego jak i niewielkiego campera. Niezbyt szybki, niezbyt wyrafinowany technicznie, ale za to obdarzony ogromnym urokiem busik idzie w cenę jak szalony. Wersja z 21 oknami to chyba najcenniejsza obecnie odmiana, co sprawia, że mały VW wszedł w rolę łapacza kurzu w garażach zamożnych kolekcjonerów.
A skoro tak, to rynek nie mógł pozostać obojętny i amerykańska firma Classic Steel Body wyprodukowała całkiem nowe nadwozia do T1, zarówno do busa jak i pick-upa. Za vana zapłacimy 30 000 dolarów. Można też zamówić poszczególne części niezbędne do odbudowy najbardziej nawet zniszczonego oryginału.
Pytanie tylko czy nowa kasta ze starym vinem to dalej okaz kolekcjonerski, czy odpowiedź na stylowy wóz do trzaskania kilometrów bez obawy o obniżanie wartości swojego „klasyka”?
M.